List Bartka

Witam. Mam na imię Bartek.
Jestem osobą uzależnioną, jestem alkoholikiem.
 
Piszę, ponieważ uważam, że jestem zobowiązany oddać Wam to, co należne…
 
Już wyjaśniam. Jestem alkoholikiem i jak każdy z Nas, mam swoją historię...
 
Wierzę, że w przyszłości będę miał możliwość napisania więcej o sobie, lecz teraz skupię się na tym, co ma miejsce dziś; Od dłuższego czasu odwiedzałem Blog. Czytam 24h, Wasze komentarze i przemyślenia. Wywoływało to we mnie, potrzebę analizy własnego postępowania. Wszystko to doprowadziło do tego, że zacząłem utożsamiać się z AA.
 
Dzięki Sile Wyższej (dla mnie jest nią Bóg), i dzięki Wam, zrozumiałem jak mój egocentryzm i niecierpliwość powodowały, że dotąd nie potrafiłem poddać się Trzeźwości. Postanowiłem napisać i wyrazić swoją wielką radość z tego, że mogę dzięki Wam to przeżywać.
Ze swojej strony chciałem się podzielić doświadczeniem, wynikającym z moich przemyśleń, które opisałem poniżej:
 
Niedziela
 
Miniony tydzień mogę zdecydowanie nazwać mianem „przełomowego”. Szczególnie dzień wczorajszy - wspaniałe uczucie świadomości dokonującego się wydarzenia, którego nigdy dotąd nie przeżyłem...
Od dłuższego czasu, na początku wieczorami, następnie również rano, znajdowałem czas na zastanowienie się nad dniem „dzisiejszym”, tak jak to zapisano. Natomiast cały ubiegły tydzień poświęciłem na czytaniu opracowań 12 Kroków, które znajdują się na Blogu.
Miałem na to czas, by spędzać całe dnie na ich analizie. Z każdym kolejnym dniem, z każdym kolejnym przeczytanym materiałem, docierały do mnie przekazy zawarte w tekstach. W chwilach gdy je czytałem, nie tylko słuchałem, lecz „słyszałem” i „czułem” ich teść, brzmiała jasno i wyraźnie.
Nie potrafiłem odnaleźć spokoju, wieczorem nawet nie chcąc biłem się z myślami, w głowie miałem dziesiątki pytań. Zwracałem się do Boga o otwartość umysłu, o wskazówki. Wiedziałem, że ich znalezienie może trwać, lub nie nadejść. Skupiałem całą uwagę na sobie i na własnych poczynaniach, na postawach jakie przyjmowałem w codziennym życiu. Doszukiwałem się powodów złości, która we mnie panowała...
Niekiedy odpowiedzi znajdowałem natychmiast, nieraz dopiero wieczorem podczas rozważania nad minionym dniem. Panowało we mnie rozdrażnienie, za każdym razem z przerażeniem dochodziłem do wniosków, że to ja sam jestem głównym źródłem tego nieprzyjemnego dla mnie i mojego otoczenia stanu. Znów miotałem się w dziesiątkach pytań, dlaczego tak się dzieje?
Co ze mną jest nie tak?
Jak mógłbym to zmienić?
Po tych przemyśleniach nadchodziło uspokojenie, powtarzałem sobie to, co wyczytałem: „daj czas czasowi”.
Ciężki tydzień boju, boju i uświadamiania sobie, że nie wygram z przeznaczeniem. Przecież w nie wierzę! Mam słowo ”przeznaczenie” wytatuowane na ramieniu po angielsku – może dlatego tak trudno było mi je zrozumieć. Wczoraj jednak złożyłem broń, kapitulacja, już nie walczę. Poddałem się, poddałem się woli mojego Boga.
 
JA trzydziesto - cztero letni gość, ten „twardziel” popłakałem się, łkałem jak małe dziecko. Pierwsze wypowiedziane w myślach słowa brzmiały: „Boże, dlaczego to tak długo trwało?”...
 
Nie była to jednak skarga, ani wytknięcie, był to akt żalu i ubolewania. Najszczerszy prosto z serca, na dzień dzisiejszy największy, na jaki było mnie stać. Łzy znikły, moje ciało przestało dygotać, opanowało mnie poczucie ulgi, zapanował spokój. Znów padło pytanie, tym razem na głos, spokojne i wyważone bez oznak strachu, czy lęku: „Boże, co dalej?”...
 
Na mojej twarzy zaczął rysować się uśmiech, znałem już odpowiedź na to pytanie. Ogarniała mnie radość na myśl, że dane jest mi odczuwać świadomie, powagę tej odpowiedzi. W każdej chwili swojego życia, chcę do niej wracać: „Niech się dzieje wola Twoja, a nie moja”...
 
Znów wzruszenie, znów łzy te same, a jakże inne od tych poprzednich. Lekkość jakiej nabrałem, sprawiła że nieświadomie zacząłem krążyć po pokoju, przeczytane teksty brzmiały w uszach, nasilały się, nabierały nowego znaczenia. Tym razem były już klarowne, ktoś kiedyś poukładał je w odpowiedniej kolejności... „Boże, to Ty sprawiłeś, że dotarłem do tych materiałów, dziękuję Ci za to. Proszę Cię spraw, by wypełniły moje życie i bym się temu poddał. Z Twoją pomocą, jestem gotów podjąć się tej pracy i powierzyć Ci to wszystko, z czym jest ona związana... Siebie... Amen.”
  
Dziękuje Wam raz jeszcze, z całego serca. Być trzeźwym. Życzę szczerze tego Wszystkim.
 
Wytrwałości. Bartek

3 komentarze:

miłka pisze...

Powodzenia, trzymaj się! Jestem pewna, że Ci się uda.

Anna_85 pisze...

Będziemy z Ciebie trzymać kciuki z całego serca! Pozdrawiam gorąco.

Alda pisze...

Trzymam kciuki! Na pewno Ci się uda, najważniejsze, że sam dostrzegłeś problem i postanowiłeś z nim walczyć. To już bardzo duży krok do sukcesu.

older post Home